Przejdź do głównej zawartości

Dubaj – Świat to za mało

Genesis


Wieża wiatrowa w domu Szejka Saeeda, ojca Rashida
Siedząc przed domem swojego ojca w dzielnicy Shindaga, młody Rashid mrużąc delikatnie oczy rażone promieniami popołudniowego słońca, w skupieniu obserwował białe żagle arabskiej łodzi dhow wpływającej właśnie do kanału. To ramię morza wgryzające się w głąb lądu już wiele lat temu przodkowie Rashida z plemienia Bani Yas uznali za idealne miejsce do prowadzenia działalności handlowej. Ojciec Rashida zadbał dodatkowo o rozwój handlu poprzez rozbudowę portu i licznych bazarów przyległych do nabrzeży kanału, co umocniło pozycję miasta jako jednego z głównych ośrodków handlowych w regionie. Kiedy Rashid przychodził na świat niecałe dwie dekady wcześniej, miasto przeżywało okres rozkwitu. Jego mieszkańcy cieszyli się bogactwem jakie przyniosło im poławianie pereł. Ich urodzaj w Zatoce Arabskiej dawał poczucie finansowego bezpieczeństwa. Wszyscy patrzyli z optymizmem w przyszłość i podliczali zyski z handlu perłami. Teraz wszystko się zmieniło. Nawet rodziny którym udało się wzbogacić poprzez poławianie pereł straciły część swojego majątku i żyły na bardzo skromnym poziomie. Z rozmyślań wyrwało go nawoływanie imama do modlitwy Al Asr. Rashid pobierał nauki o islamie w szkole Al Ahmadiya i podobnie jak ojciec surowo przestrzegał zaleceń Koranu. Al Asr była trzecią z pięciu codziennych modlitw jakie przewidywał Salat będący jednym z filarów tej religii. Po zakończonej modlitwie postanowił udać się na krótki spacer wzdłuż kanału przed powrotem do domu.


Souk Al Bahar - widok z Burj Khalifa (zdj. Teresa Ferraris)
Dom ojca był skromnym, jak na status swojego właściciela, budynkiem zbudowanym w stylu zapożyczonym od perskich handlarzy z miasta Bastak, którzy osiedlili się w mieście niedaleko starego fortu Al Fahidi, zachęceni głównie tym że władze nie pobierały tu od nich danin i podatków. Prostokątny dwupiętrowy budynek z dziedzińcem pośrodku zbudowany został z koralowca. Nie była to żadna fanaberia budowlańców, po prostu skorzystano z jedynego dostępnego w tym rejonie materiału budowlanego. Rashid przeszedł przez dziedziniec i wszedł do jednego z pokojów zwanego w beduińskiej kulturze majlis. Było to pomieszczenie przeznaczone do przyjmowania gości, w którym Rashid nie raz uczestniczył w spotkaniach organizowanych przez swojego ojca. Przy wejściu Rashid poczuł przyjemny chłód. Grube ściany bardzo dobrze izolowały przed upałem. Dodatkowo pomieszczenie było chłodzone prostym systemem wentylacji, również zapożyczonym od perskich osadników. Do pomieszczenia wpadało powietrze z wieży wiatrowej wystającej ponad strukturę domu. Wieża barjeel jest w środku pusta i podzielona na cztery trójkątne komory. Jedynie jej górna część jest odsłonięta aby mogła łapać wiatr. Jeżeli powietrze jest chłodniejsze od tego, które aktualnie znajduje się w pomieszczeniu spada ono jedną komorą do pomieszczenia, wypychając jednocześnie innymi komorami gorące powietrze ze środka. Sposób działania wieży barjeel zdecydowanie przemawiał do Rashida. Był prosty ale genialny. Aby dodatkowo schłodzić wlatujące do komory powietrze, na wystających z wieży dla wzmocnienia jej struktury drewnianych palach często wieszano mokre ubrania. Długie prostokątne pomieszczenie było surowo skromnie urządzone. Przy ścianach rozłożone zostały poduszki, a na ścianach wisiały groźnie wyglądające strzelby oraz khanjar, czyli miejscowa odmiana sztyletu o zakrzywionym ostrzu. W powietrzu roznosił się zapach świeżo palonej kawy. Na poduszkach siedzieli pogrążeni w dyskusji z jego ojcem mieszkańcy miasta. Wszyscy mężczyźni ubrani byli w khandury, luźne pustynne kostiumy a na głowach mieli chusty chroniące przed piaskiem oraz promieniami słońca. Całość przytrzymywana była czarnym materiałowym kółkiem o nazwie agal. Ojciec Rashida pamiętał jeszcze czasy kiedy podobnymi sznurami wiązano nogi wielbłądom, tak aby w nocy nie mogły uciec z obozowiska. Przywitał się z ojcem delikatnym muśnięciem nosami, a następnie pocałował go w czoło, okazując mu w ten sposób szacunek i w milczeniu usiadł obok niego. Przyjął malutki kubeczek wypełniony do połowy aromatycznym i parującym wywarem qahwa, kawy zaparzonej na arabski sposób. Rashid pamiętał opowieści zasłyszane w domu na temat ziaren kawy, którą kupcy przywozili do jego miasta łodziami dhow. Kawa na Półwysep Arabski zawędrowała z niedalekiej Etiopii, gdzie miejscowi pasterze zauważyli dziwne zachowanie swoich kóz. Po zjedzeniu ziarenek z pewnego krzewu stawały się one dużo bardziej pobudzone. Potrzebowały też mniej snu. Zaciekawieni tym zjawiskiem pasterze zaczęli eksperymentować na sobie. Szybko doszli do wniosku że najlepszą formą spożywania ziarenek jest przyrządzanie z nich napoju. Sława kawy zaczęła stopniowo wynosić ją również poza granice Etiopii i z czasem trafiła do Jemenu. To właśnie tutaj w miejscowości Mokka, która stała się wkrótce centrum handlu kawą ktoś przez nieuwagę zaprószył ogień w składzie cennych ziarenek i przypadkowo po raz pierwszy dokonał palenia kawy. Wywar z palonej kawy okazał się dużo smaczniejszy i bardziej aromatyczny. Dlatego też bardziej podłużny gatunek ziarenek kawy, będący jednocześnie dużo bardziej wymagający pod względem warunków uprawy nosi dziś nazwę coffea arabica. 
Dubai Marina - nowa dzielnica mieszkalna
(zdj. Teresa Ferraris)
Wziąwszy łyk kawy Rashid przez chwilę skupił się na smaku napoju. W ustach prócz samej kawy wyczuwał kardamon, cynamon oraz szafran. Ponieważ wywar był gorzki a nie było zwyczaju słodzenia go, Rashid sięgnął do koszyka z daktylami stojącego na środku sali.
Już nie raz słuchał narzekań ludzi na słabnące zainteresowanie perłami ze strony świata zachodniego. Dzisiejszego dnia rozmowy dotyczyły właśnie problemów jakie spotkały handlarzy perłami i ich rodziny. Rashid od małego interesował się losem swoich ludzi i starał się zrozumieć wszystkie wydarzenia które kształtowały otaczającą go rzeczywistość. Przybysze opowiadali o wydarzeniach z dalekich krajów na zachodzie, w których ludzie zdawali się mieć podobne problemy co jego miasto. Rashid szybko zrozumiał że jest to jedna z przyczyn kryzysu z jakim borykają się właśnie mieszkańcy miasta.  Wszyscy dotychczasowi kupcy pereł zaczęli zaciskać pasa, ponieważ ich kraje pogrążyły się w recesji. Stało się oczywiste że nie mogą teraz sobie pozwolić na wydawanie zbyt wielu pieniędzy na klejnoty.Jeden z brodatych gości ojca zaczął potem opowiadać o odkryciu jakiego dokonano w jednym z państw na dalekim wschodzie. Już jakiś czas temu udało się tam wytworzyć perłę w warunkach hodowlanych. Teraz zaś rynek zalewany jest hodowlanymi perłami, które są o wiele tańsze od swoich naturalnych odpowiedników. W takich warunkach poławianie pereł przestało być po prostu opłacalne. Ojciec słuchał w skupieniu. Rashid nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Okazało się że mimo urodzaju naturalnych pereł jakim zostali obdarzeni jego ludzie, pojawiły się okoliczności które nie pozwalały im dalej gromadzić bogactwa i rozwijać miasta. Rashid zrozumiał wtedy ryzyko jakie niesie ze sobą skupianie się na jednym tylko towarze. Rozumiał też zagrożenia wynikające z konsumpcji całego bogactwa jakie się nagromadzi. Mimo skromnego wykształcenia jakie otrzymał, Rashid był bardzo bystry i ze skomplikowanych sytuacji potrafił wyciągać proste wnioski. Postanowił że zadba o to żeby podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Już wkrótce miał okazje wywiązać się z postanowienia.



Preludium



Sheik Zayed Road nocą - główna arteria Dubaju
Kiedy Szejk Rashid bin Saeed Al Maktoum przejmował w po zmarłym ojcu tytuł Szejka Dubaju postanowił wprowadzić gruntowne reformy w swoim emiracie. Niektórzy podchodzili do jego pomysłów dość sceptycznie, ponieważ projektom które przedstawiał nie brakowało rozmachu, a czasem wręcz zuchwałości. Jednym z pierwszych projektów Szejka Rashida była budowa pierwszego hotelu. Wkrótce po nim pojawiło się lotnisko. Szejk Rashid zdecydował się na budowę tunelu samochodowego Shindaga pod kanałem Dubai Creek. Sam kanał został pogłębiony i poszerzony, tak aby mógł przyjmować coraz większe statki handlowe. Szejk Rashid doskonale wyczuwał bardzo mocny atut swojego emiratu, którym było centralne położenie i starał się je maksymalnie wykorzystać. Już na samym początku jego rządów całą okolicę zelektryzowała wiadomość, że w sąsiednim emiracie Abu Dhabi znaleziono zasoby ropy naftowej. Koncesję na eksploatację złóż otrzymało British Petroleum i wkrótce pieniądze zaczęły płynąć szerokim strumieniem. Jednak emirowi Abu Dhabi, Szejkowi Shakboutowi bin Sultan al Nayhaan brakowało inwencji i wizji na przyszłość. Pieniądze które teraz Abu Dhabi otrzymywało już regularnie od British Petroleum wędrowały do czarnej skrzynki, którą Shakbout trzymał pod łóżkiem. Widząc, że ludzie są z tego faktu coraz bardziej niezadowoleni rodzina Al Nahyan postanowiła wysłać Shakbouta na wcześniejszą emeryturę i zastąpiła go bardzo popularnym Szejkiem z Al Ain, jego młodszym bratem Zayedem.
Akwarium Ambassador Lagoon w hotelu Atlantis
W tym samym czasie szczęście uśmiechnęło się również do Dubaju. Okazało się że na terenie zarządzanym przez Rashida również znaleziono zasoby ropy naftowej. Szejk Rashid od samego początku wykazał się powściągliwością i rozwagą w wydawaniu pieniędzy pochodzących z ropy naftowej. Jak sam twierdził nie chciał dopuścić do sytuacji w której jego ojciec jeździł na wielbłądzie, on prowadzi land rovera, jego syn będzie jeździć mercedesem, a jego wnuk znów wróci do wielbłądów. Rashid bardzo dobrze rozumiał się z nowo wybranym Szejkiem Abu Dhabi Zayedem, ponieważ dzielili pasję oraz wizje. Szybko doprowadzili do podpisania traktatu pokojowego pomiędzy swoimi emiratami. Jednak na tym nie poprzestali. Cały obszar którym zarządzali właśnie stracił status brytyjskiego protektoratu, dlatego też Zayed wraz z Rashidem nieraz wspólnie zastanawiali się nad przyszłością. Do swoich dyskusji zaprosili również Szejków z pozostałych rodzin. Dzięki charyzmie obu przywódców udało się w końcu osiągnąć porozumienie. Podpisano traktat powołujący nowe państwo – Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Parking hotelu Atlantis

Mając długoterminową wizję oraz potrzebne środki Szejk Rashid stworzył podwaliny pod nowoczesną metropolię. Wybudował dwa porty kontenerowe. Jeden przy samym ujściu kanału Dubai Creek otrzymał jego imię, a drugi był jednym z najambitniejszych projektów w regionie. Port w Jebel Ali stał się największym nabrzeżem stworzonym przez człowieka i największym portem kontenerowym między Rotterdamem a Singapurem. Kilka lat później w bezpośredniej bliskości portu Rashid polecił wybudować strefę wolnego handlu, w której przedsiębiorcy będą cieszyć się swobodami prowadzenia działalności gospodarczej oraz brakiem ceł i podatków. Jego pierwotnym planem było również dobudowanie lotniska w pobliżu strefy wolnego handlu, lecz doradcy odwiedli go od tego pomysłu, co argumentowali zbyt dużą odległością portu lotniczego od centrum miasta. Postanowił dać światu jasny sygnał budując pierwszy wieżowiec w całym regionie Bliskiego Wschodu i nadając mu wymowną nazwę World Trade Centre. Niektórzy dziwili się dlaczego Rashid tak uparcie obstaje przy budowaniu wieżowców, skoro na pustyni było dostatecznie dużo miejsca. Lecz Rashid tym razem pozostał nieugięty i wieżowiec został wybudowany.
Policyjne Lamborghini
Splendoru ceremonii otwarcia World Trade Centre nadała Brytyjska Królowa Elżbieta II. Rashid raz jeszcze postanowił maksymalnie wykorzystać atut centralnego położenia Dubaju. Z dochodów z ropy naftowej skrupulatnie odliczył kwotę dziesięciu milionów dolarów, które postanowił przeznaczyć na stworzenie lokalnej linii lotniczej. Zadanie to powierzył swojemu młodszemu bratu Ahmedowi. Ten zaczął od wydzierżawienia dwóch używanych maszyn od Pakistańskich linii lotniczych żeby rozpocząć działalność. W ten właśnie sposób powstała Emirates Airlines. Pod koniec swoich rządów Rashid zostawił swoim synom miasto z doskonale przygotowanym zapleczem infrastrukturalnym dającym bardzo duże możliwości rozwoju. Wiedział że dzięki takiemu posunięciu Dubaj będzie mógł dalej się rozwijać nawet kiedy skończą się zasoby ropy naftowej. Mądre decyzje, trafne oceny i długoterminowa wizja rozwoju miały być kontynuowane przez jego synów Maktouma, oraz Mohammeda.  



Apogeum



Burj Khalifa  (zdj. Teresa Ferraris)
Podobno kiedy Aleksander Wielki spojrzał na ogrom swych ziem, zapłakał, bowiem nie pozostało już nic do zdobycia. Kiedy Szejk Mohammed bin Rashid Al Maktoum stał na platformie widokowej świeżo otwartego najwyższego wieżowca na świecie wydawało się, że ani w głowie było mu płakać ponieważ do realizacji jego planu jeszcze daleka droga. Wiedział że ojciec byłby z niego dumny.Mierząca osiemset dwadzieścia osiem metrów wieża została wybudowana w zaledwie sześć lat i góruje nad imponującą panoramą centrum Dubaju wysyłając w świat kolejny jasny sygnał. Stanowi prawdziwy powód do dumy. Pierwotnie wieża miała nosić nazwę Burj Dubai, co można przetłumaczyć jako Wieża Dubaj. W dwie godziny przed ceremonią otwarcia na polecenie Mohammeda przemianowano nazwę wieży na Burj Khalifa. W ten sposób syn Rashida okazał synowi Zayeda wdzięczność za pomoc przy dokończeniu budowy tego olbrzymiego przedsięwzięcia. Ponad dwieście pięter stali i szkła. Pierwsze trzydzieści dziewięć pięter zajmuje równie szykowny i modny co ciemny hotel Armani. Następne to biura, a najwyższe kryją w sobie luksusowe apartamenty. Burj Khalifa obsługiwany jest przez pięćdziesiąt siedem wind, które w sekundę pokonują trzy piętra. W pogodny dzień widoczna jest z odległości dziewięćdziesięciu pięciu kilometrów. Można powiedzieć, że stanowi kwintesencję mentalności oraz doskonałą ilustrację wizji rodu Al Maktoum, który rządzi emiratem. Porównanie z biblijną Wieżą Babel nasuwa się samo. W czasach wielkiego boomu wydawało się że nic nie jest w stanie powstrzymać aspiracji Szejka Mohammeda. Tworzenie wysp w kształcie palmy, mapy świata jak również hoteli w kształcie żagli, czy stoku narciarskiego na środku pustyni też nie wystarczyło do spełnienia ambicji. „Czerp mądrość od mędrców. Potrzeba człowieka wielkiej wizji żeby pisać na wodzie. Nie każdy kto dosiada wierzchowca jest jeźdźcem. Wielcy ludzie dorastają do większych wyzwań.”
Dzielnica Downtown - widok z Burj Khalifa (zdj. Teresa Ferraris)
Ten nieskromny poemat napisany przez Szejka Mohammeda stanowi odzwierciedlenie jego sposobu pojmowania otaczającego go świata i nieskończonych ambicji. Właśnie ten poemat wybrał Mohammed aby utrwalić go w formie wysp będących jego kaligraficzną ilustracją w języku arabskim. Kaligrafia miała stanowić integralną część kolejnej wyspy w kształcie palmy, Palm Jebel Ali znajdującej się na południowym krańcu emiratu. Był moment w którym wydawało się że rozpędzonej Dubajskiej lokomotywy cudów nic nie będzie w stanie powstrzymać. Projekty z roku na rok robiły się coraz bardziej zuchwałe. Kto wie jak daleko posunął by się Mohammed gdyby nie wielki cios jaki otrzymała gospodarka Dubaju podczas światowego kryzysu finansowego. Bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości pękła, a wraz z nią wydawało się prysną marzenia Dubaju o wielkości. Dopiero kubeł lodowatej kryzysowej wody dał władzom emiratu do zrozumienia, że Dubaj nie jest w stanie rozwijać się bez przerwy w ciągu geometrycznym, gdzie każde kolejne przedsięwzięcie będzie bezdyskusyjnie odsuwać w cień poprzednie.
Ski Dubai  (zdj. Teresa Ferraris)
Okazało się że niektóre projekty Szejka Mohammeda są rzeczywiście, tak jak ów rzeczony poemat wchodzący w skład Palm Jebel Ali, pisane przysłowiowym palcem na wodzie. Kiedy cały świat przecierał z niedowierzaniem oczy oglądając projekt Palm Jumeirah oraz wysp World Islands, Mohammed już planował palmę która ma być o połowę większa. Co więcej jeszcze zanim skończył myśleć o Palm Jebel Ali, już chciał budować Palm Deira. Trzecia palma w założeniu miała być wielkości centrum Paryża i mieścić milion mieszkańców. Wtedy patrząc na impet i rozmach z jakim Dubaj realizuje kolejne projekty nikomu nie przyszło do głowy stwierdzić, że przy projektowaniu kolejnej palmy komuś odbiła palma. Dziś porzucona i pusta Palm Jebel Ali stanowi smutne świadectwo zuchwałości i przerostu ambicji władz Dubaju. Nikt już nie boi się stwierdzić że ten mały emirat porwał się z motyką na słońce.Jednak wyspy w kształcie palm stanowią tylko wierzchołek góry lodowej. Zgodnie z tym co twierdzi sam Szejk Mohammed to co obecnie możemy zaobserwować w Dubaju stanowi jedynie około dziesięciu procent jego wizji. 
Burj Al Arab  (zdj. Teresa Ferraris)

Jakieś trzydzieści minut drogi od Burj Khalifa, niemalże na środku pustyni znaleźć możemy pomnik próżności i przerostu ambicji władców Dubaju. Centrum sprzedaży projektu Dubailand, w zamyśle największego parku rozrywki na świecie mającego przyćmić wszystko co zostało do tej pory zbudowane. Przy wejściu straszą mocno zakurzone i trącące kiczem makiety z promami kosmicznymi, orkami, dinozaurami i żyrafami. Wszystkie są nawiązaniem do któregoś z mniejszych bądź większych projektów Dubailand. Wnętrze budynku skrywa imponujących rozmiarów makietę całego przedsięwzięcia. Patrząc na nią ciężko nie pokręcić z niedowierzaniem głową. Część projektów nie zasługuje na zakwalifikowanie ich do innej kategorii niż chorobliwie ambitne. Na Dubailand, który ma mieć powierzchnię dwukrotnie większą od Disneylandu na Florydzie, składa się czterdzieści pięć mega projektów. Jako pierwszy rzuca się w oczy projekt promenady Bawadi, mającej być wyzwaniem rzuconym samemu Las Vegas. Nic dziwnego, w końcu Dubaj często jest porównywany z amerykańską jaskinią hazardu. Jednak na dziwnych budynkach, efektownych atrakcjach wizualnych i położeniu na środku pustyni podobieństwa się kończą. W Dubaju hazard jest zakazany, dlatego o kasynach możemy zapomnieć. Jednak Bawadi ma być imponującym skupiskiem hoteli tematycznych, nawiązujących do różnorodnych krajów oraz kultur. Największy z nich, Asia Asia ma mieścić rekordową ilość sześciu tysięcy pięciuset pokoi. O ile Bawadi jest projektem ambitnym to co powiedzieć o pomyśle stworzenia kopii wybranych cudów świata? Nowo wybudowane Koloseum, Piramidy w Gizie, Taj Mahal czy krzywa wieża z Pizy miałyby spełniać rolę luksusowych hoteli tematycznych. Natomiast rekonstrukcja Wenecji, fragmentu Chińskiego muru, wiszących ogrodów z Babilonu czy Wieży Eiffle’a powinny stanowić magnes przyciągający turystów, którzy nie będą już musieli jeździć po całym świecie żeby zrobić sobie zdjęcia ze światowymi zabytkami. 
Pokaz fontann pod Burj Khalifa (zdj. Teresa Ferraris)

Mimo zdecydowanego spowolnienia, Mohammed nie zamierza jednak rzucać ręcznika. Stwierdzenie że jakiś projekt został odwołany w Dubaju jest zdecydowanie nie na miejscu. Każdy komunikat lepiej brzmi, kiedy stwierdza że dany projekt został po prostu odłożony w czasie. Kolejnym wyzwaniem stojącym na horyzoncie jest Expo 2020. Dubaj przy ubieganiu się o prawo do jego organizacji ucieka się do coraz ciekawszych sztuczek wizerunkowych. Ostatnią z nich było zakupienie dla sił policyjnych Dubaju dość nietypowej floty radiowozów składającej się z luksusowych samochodów. Dzięki temu zgrabnemu posunięciu marketingowemu Dubaj znów przypomniał światu o swojej niezwykłości. W dobie kryzysu Mohammed nie zapomina o przesłaniu pozostawionym przez Rashida. Nie zaniedbuje również infrastruktury. Pod tym względem Dubaj także zbroi się na potęgę.
Międzynarodowe lotnisko Al Maktoum w Dubaju co roku wita coraz liczniejszą grupę gości z całego świata. Jedni przyjeżdżają tu na słoneczne wakacje. Innych przyciąga ciekawość. Jeszcze inni odwiedzają miasto w interesach a podróżni traktują to miejsce jako wyjątkowo dogodny port przesiadkowy. 
Dosłownie srebrny Rolls Royce (zdj. Teresa Ferraris)
Krok po kroku, rozpychając się przy tym łokciami, Dubaj dostał się do czołówki destynacji turystycznych świata. Duże i nowoczesne lotnisko robi wrażenie, jednak goście odwiedzający miasto szybko orientują się że stanowi ono jedynie skromną uwerturę w porównaniu do tego co czeka ich w samym mieście. To właśnie centrum operacyjne najszybciej rozwijającej się linii lotniczej na świecie, Emirates. Świetne decyzje strategiczne wywindowały ją na sam szczyt lotniczego łańcucha pokarmowego. Sprawdziła się stara zasada, kupuj kiedy wszyscy sprzedają. Właśnie podczas najgorszego kryzysu jakie przeżywały linie lotnicze po zamachach na WTC oraz wojnie USA z Irakiem Emirates złożyła największe zamówienie w historii lotnictwa cywilnego na dostarczenie rekordowej ilości samolotów Airbus A380, największych pasażerskich samolotów świata. Dziś lata do ponad stu dwudziestu destynacji na całym świecie, czyniąc z Dubaju jedno z najlepiej skomunikowanych pod względem połączeń lotniczych miejsce na ziemi. Trzy terminale i specjalny budynek obsługujący samoloty A380 to jednak za mało. Już w momencie budowy obecnego lotniska, władze myślały o czymś zdecydowanie większym. Zgodnie z pierwotną wizją Szejka Rashida, w południowej części emiratu w pobliżu portu Jebel Ali trwają pracę nad nowym lotniskiem. Dubai World Central, które w momencie swojego otwarcia stanie się największym lotniskiem na świecie. Projekt ma zostać otwarty w sam raz na zbliżające się Expo. Pięć pasów startowych ma umożliwiać jednoczesne lądowanie lub start czterem maszynom klasy superjumbo. Jako że Mohammed zawsze mierzy wysoko, do 2020 roku Dubaj dzięki nowemu lotnisku ma być przygotowany do przyjmowania rocznie dwunastu milionów ton cargo oraz stu sześćdziesięciu milionów pasażerów.

Akwarium Lost Chambers w hotelu Atlantis (zdj. Teresa Ferraris)
Jednych fascynuje, innych przeraża ale niezmiennie robi wrażenie. Panorama nowego centrum miasta, której budowa trwała niespełna dwadzieścia lat i w której brała udział jedna trzecia światowych dźwigów, gęsto usiana jest rzędami drapaczy chmur. Widok całości stanowi milczący apel. Wszystkie wieżowce zdają się chóralnie sugerować, że już niedługo niebo może okazać się niedostatecznie wysokie, żeby zmieścić wizje Mohammeda. Czym więc tak naprawdę jest Dubaj? Snem o potędze? Pustynnym mirażem zbudowanym na mieszance równie zuchwałej jak i ambitnej wizji swoich liderów, pieniędzy z ropy oraz potu i łez taniej siły roboczej? Wszystko wskazuje na to że władca który pisze na wodzie i tworzy wyspy w kształcie świata dostał chwilowo lekkiej zadyszki. W jego przypadku może się jednak okazać, że świat to za mało.

Komentarze

  1. Bello ed interessante. Soprattutto molto azzeccata l'ambientazione della Genesis. Aggiungendoci un pizzico di intrigo ed un bel delitto ci verrebbe fuori un ottimo giallo :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Drachenwand – Ściana Smoka

Pełen rozmaitych atrakcji dzień w stolicy Austrii zbliżał się niechybnie ku końcowi. Posiliwszy się sznyclem z nieśmiertelną w niektórych kręgach sałatką ziemniaczaną i odmówiwszy sobie dodatkowej porcji kalorii pod postacią tortu Sachera, pełen energii opuściłem Wiedeń udając się wraz z przyjaciółmi do Salzkammergut. Jak się później okazało oszczędzenie sobie tortu Sachera było nienajgorszym pomysłem, ponieważ deficyt kaloryczny nadrobiliśmy przyjmując znaczną ilość pochodzących ze Szkocji wysokokalorycznych destylowanych płynów ze słodu jęczmiennego. Następnego ranka wstaliśmy rano i nieco chwiejnym acz zdecydowanym krokiem podążyliśmy do okna żeby sprawdzić panujące na zewnątrz warunki pogodowe. Po sprawdzeniu prognoz, zdecydowaliśmy że mimo tego, że w nocy spadło trochę deszczu pójdziemy w góry. Cel wycieczki został wybrany już wcześniej, a była nim znajdująca się w Mondsee góra Drachenwand. Nazwę tej liczącej 1060 m n.p.m. góry przetłumaczyć można jako „ściana smoka”.

Dubai Fashion Week

  - Modelki to kościste suki, zajmują mało miejsca – wysyczała przez zaciśnięte w złośliwym uśmiechu zęby Melissa, po czym uznała że możemy przejść do następnego punktu dyskusji. Zrezygnowany kiwnąłem głową i zapisałem jej uwagę w notatniku w nieco zmienionej formie. Siedzieliśmy w ładnie zaprojektowanej, ale pozbawionej światła dziennego salce konferencyjnej, omawiając szczegóły organizacji Dubai Fashion Week, największego wydarzenia w świecie mody w regionie Bliskiego Wchodu i Afryki. Byliśmy współodpowiedzialni za organizację tego wydarzenia drugi rok z rzędu, lecz tym razem sponsorzy okazali się być mniej hojni przez co zostały ustanowione pewne limity na wydatki, z którymi podczas poprzedniego eventu nikt zdawał się nie liczyć. Jak się okazało pierwszymi osobami które miały paść ofiarą skutków okrojonego budżetu miały zostać właśnie modelki, które przylatywały pracować na pokazach mody, będących oczywiście głównym punktem programu tygodnia mody. Zgodnie z decyzją Melissy, zarówno

Krzemowa Dolina

  - Polecę z tobą! Słyszę w odpowiedzi na swoja wymówkę do przedwczesnego zakończenia imprezy o trzeciej nad ranem. Za kilka godzin musze stawić się na lotnisku, żeby odprawić się na samolot zabierający mnie na Maltę. Z czarującym uśmiechem na twarzy swoja chęć dołączenia do wycieczki deklaruje Sean. Średniego wzrostu brunet o Sycylijskich korzeniach jest moim klientem z amerykańskiej agencji eventowej. Znajdujemy się w barze na górnym pokładzie legendarnego statku liniowego Queen Elisabeth 2, który oprócz bycia świadkiem wielu zamorskich podroży możnych tego świata, w 1982 roku miał również swój mały epizod wojenny transportując brytyjskie wojska ekspedycyjne na Falklandy. Po przejściu na emeryturę, Queen Elisabeth 2 udaje się na zasłużony odpoczynek w terminalu wycieczkowym w porcie w Dubaju, gdzie zostaje przekształcony w luksusowy hotel. Impreza, na której jesteśmy to zwieńczenie tygodniowego eventu, rozpoczynającego się od mojego najdłuższego, trwającego niemal czterdzieści godz