Pełen
rozmaitych atrakcji dzień w stolicy Austrii zbliżał się niechybnie ku końcowi. Posiliwszy
się sznyclem z nieśmiertelną w niektórych kręgach sałatką ziemniaczaną i
odmówiwszy sobie dodatkowej porcji kalorii pod postacią tortu Sachera, pełen
energii opuściłem Wiedeń udając się wraz z przyjaciółmi do Salzkammergut. Jak
się później okazało oszczędzenie sobie tortu Sachera było nienajgorszym
pomysłem, ponieważ deficyt kaloryczny nadrobiliśmy przyjmując znaczną ilość
pochodzących ze Szkocji wysokokalorycznych destylowanych płynów ze słodu
jęczmiennego.
Następnego
ranka wstaliśmy rano i nieco chwiejnym acz zdecydowanym krokiem podążyliśmy do
okna żeby sprawdzić panujące na zewnątrz warunki pogodowe. Po sprawdzeniu
prognoz, zdecydowaliśmy że mimo tego, że w nocy spadło trochę deszczu pójdziemy
w góry.
Cel
wycieczki został wybrany już wcześniej, a była nim znajdująca się w Mondsee
góra Drachenwand. Nazwę tej liczącej 1060 m n.p.m. góry przetłumaczyć można
jako „ściana smoka”. Tego dnia będę towarzyszył swojemu przewodnikowi po
miejscowych górach Krystianowi oraz jego żonie Alicji.
Pomysł na wejście na
Drachenwand zrodził się miesiąc wcześniej podczas wspólnej wycieczki na Ewige
Wand, gdzie po raz pierwszy dane było mi spróbować swoich sił z nową dla mnie
formą obcowania z górami zwanym via
ferrata. Choć wspinaczka na Ewige Wand zaczyna się dość dramatycznie i od
razu wrzuceni jesteśmy na głęboką wodę, pomaga ona oswoić się z wysokością oraz
przyzwyczaić do formy wejścia jaką oferują tego typu ścieżki. W języku włoskim via ferrata oznacza dosłownie „żelazną
drogę”. Swoją nazwę zawdzięcza przymocowanym do skały stalowym linom, które
umieszczone są w trudniejszych jej fragmentach. Liny pozwalają nie tylko na
podpięcie lonży w celu zabezpieczenia się przed ewentualnym odpadnięciem ze
ściany, lecz są również bardzo przydatne w cięższych fragmentach kiedy to można
ich użyć do pokonania kolejnego odcinka. Za światową stolicę via ferrata uważane są Dolomity. Poprzez
konieczność szybkiego przerzucania wojsk przez góry, w spadku po dwóch wojnach
światowych pozostały spore ilości przymocowanych do ścian skalnych lin
stalowych. Z czasem zaczęto je ulepszać i rozbudowywać tak by stanowiły
atrakcyjne szlaki turystyczne. W celu ułatwienia doboru odpowiedniej dla
naszego doświadczenia, siły oraz wytrzymałości trasy powstała klasyfikacja ich stopnia
trudności w skali od najłatwiejszej oznaczonej literą A do najtrudniejszej F.
Nieocenioną
zaletą via ferrata jest fakt, że pozwala ona na obcowanie z górami zazwyczaj
niedostępnymi dla zwykłego turysty pieszego. Dzięki temu jest ona idealna dla
osób chcących przy podziwianiu górskich krajobrazów wybrać się trasą nieco
bardziej ambitną, lecz nie wymagającą wytrawnego przygotowania alpinistycznego
oraz szerokiej gamy sprzętu. Jeżeli chodzi o ten ostatni, to w przypadku via
ferrata sprzęt ogranicza się do niezbędnego minimum w postaci uprzęży
alpinistycznej, kasku, dobrych lekkich butów trekkingowych oraz lonży
specjalnie zaprojektowanej do tego typu aktywności. Lonża jest najważniejszym
elementem zestawu asekuracyjnego. Przypomina kształtem literę Y i wyposażona
jest w dwa obsługiwane jedną ręką karabinki, które zapewniają nieprzerwane
bezpieczeństwo podczas ich przepinania. Najważniejszym z kolei elementem lonży
jest system absorbcji energii, która jest pochłaniana poprzez kontrolowane rozerwanie
specjalnych szwów. Pozwala to zminimalizować ryzyko poważnego urazu kręgosłupa
przy upadku z kilku metrów. Pomocne będą również rękawiczki, które ochronią ręce przed obtarciami oraz przed ewentualnymi ostrymi fragmentami wystającymi ze stalowych lin.
Droga
na Drachenwand dostarcza nie tylko dużej dawki adrenaliny podczas pokonywania
pionowych ścian, lecz również pozwala na podziwianie niesamowitych widoków i
cieszenie się w pełni przepięknym krajobrazem jeziora Mondsee. Stopień trudności
Drachenwand oceniany jest na C/D, ponieważ najtrudniejsze fragmenty to właśnie
D, lecz pozostałe to w sześćdziesięciu procentach B a w czterdziestu procentach
C. Dojście do samej ściany gdzie rozpoczyna się wspinaczkę zajmuje około pół
godziny. Na pierwszy ogień idzie drabina, która wynosi nas po pionowej ścianie
ponad korony drzew. To bardzo dobry moment na przetrawienie pojawiającej się w
takich okolicznościach myśli z cyklu „co ja właściwie tu robię”, ponieważ kiedy
już wejdziemy na szlak to nie ma odwrotu. Nie ma możliwości wycofania się w
dowolnym momencie i kiedy już zaczniemy trzeba wejść na samą górę, żeby mieć
możliwość zejścia.
Droga jest równie urozmaicona co
wymagająca i nie pozwala nawet na chwilę utracić nam koncentracji. Koncentracja
jest zresztą pojęciem kluczowym, ponieważ wymagająca trasa nie będzie dla nas
wyrozumiała i nie wybaczy nam błędów czy zaniedbań. Co ciekawe w jednym miejscu
na trasie na Drachenwand przechodzi się również przez występujący sezonowo
wodospad. Niestety my nie mieliśmy tej przyjemności i nasze stopy pozostały
suche.
Mniej więcej w połowie trasa na chwilę się rozwidla. Jeżeli ktoś kocha
wyzwania powinien pójść w lewo, gdzie czeka na niego sroga ściana o stopniu
trudności D. Jeżeli ktoś chętniej zamienia wyzwania techniczne na przygodę i
dobrą zabawę, powinien udać się w prawo. Największą atrakcją tego wariantu jest
zawieszony pomiędzy ścianami mostek. Wśród poszczególnych widoków na
Drachenwand, zgaduję śmiało, że to najprawdopodobniej właśnie malowniczo
położony mostek jest największą gwiazdą mediów społecznościowych na profilach
turystów zaliczających trasę. Mostek robi duże wrażenie wizualne, i jest dla
niektórych uosobieniem największych koszmarów sennych, lecz obiektywnie rzecz
biorąc jest to prawdopodobnie jednocześnie najbezpieczniejszy fragment całej
trasy. Drugi najbardziej charakterystyczny i zarazem fotogeniczny punkt
Drachenwand znajduje się już na szczycie góry. Jest nim prześwit skalny zwany
Drachen Loch. Po serii pamiątkowych zdjęć i zasłużonym uraczeniem się poczuciem
spełnienia wynikającego ze zdobycia szczytu, nie można się rozluźniać. Należy
zachować koncentrację na zejście z Drachenwand. Jest ono miejscami bardzo
strome i śliskie, miejscami wręcz przerażająco wąskie, a obsuwające się
kamienie i spora ilość wystających korzeni drzew nie poprawia stanu
bezpieczeństwa. Właśnie podczas zejścia zdarza się najwięcej wypadków
śmiertelnych, kiedy ludzie są już zmęczeni, zdekoncentrowani i w przypadku nie
zabrania ze sobą odpowiedniej ilości płynów również odwodnieni.
Po
bezpiecznym zejściu z Drachenwand dziękuję swoim towarzyszom wspinaczki i
wspólnie gratulujemy sobie pokonania smoka. Drachenwand daje wiele satysfakcji,
niesamowitych widoków, intensywnych przeżyć oraz gwarantuje, że uśmiech nie
znika nam aż do końca dnia.
Galeria zdjęć z Drachenwand [link]
Topografia Drachenwand [link]
Komentarze
Prześlij komentarz